Znacie to uczucie, kiedy wstaje Wam się inaczej niż zwykle? Pomimo wczesnego poranka, zrywacie się z łóżka i w pośpiechu przygotowujecie na coś, na co od dłuższego czasu czekacie? Tak właśnie czułam się trzeciego dnia, 24 września. Pomimo iż nie wiedziałam co przede mną, cieszyłam się na kolejne przygody. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, że będzie ich tak wiele.
Na pierwszy ogień, nasze kochane Mistrzynie wprowadziły nas w sekrety udanych prezentacji. Następnie rzuciły wyzwanie – w dwuosobowej grupce mieliśmy przygotować naszą autoprezentację. Przypadła mi współpraca z Oczytaną. Wyjątkowo płynnie przeszłyśmy przez to zadanie, obie byłyśmy zadowolone. W ramach nagrody, Mistrzynie zarządziły przerwę. Nikt nie przypuszczał, że ta chwila wyda takie plony..
Od lewej: Inspiracja, niżej Sympatyczna, Przystojniaczek, Oczekiwana i Promyczek, wyżej Psycholog, obok Wzorowa i ja, niżej Pani Serdeczna, Konkretna, niżej Słynna, obok Oczytana i na samym dole Pani Ekspert. 😉
Pamiętam jak dziś, pogoda była piękna. Masowo tłoczyliśmy się na niezbyt obszernym balkoniku, Inspiracja robiła nam zdjęcia, wszyscy wtedy tak strasznie się zżyliśmy. Psycholog pod wpływem atmosfery zaproponował, abyśmy po obiedzie poszli… tam!
Luzik ← żaden problem. Wejdziemy. Wszędzie. Inna opcja w ogóle nie wchodziła w grę.
Najpierw jednak był dalszy ciąg zajęć i kolejne zadanie, które podejrzewam dużo osób zaskoczyło. Mieliśmy je wykonać indywidualne, a dotyczyło ono przedmiotu, rzeczy, która symbolizowałaby nas, nasze myśli, komfort psychiczny. Tym refleksyjnym akcentem Mistrzynie zakończyły pierwszą część zajęć. Było to chwilkę przed obiadem, dlatego niektórzy wykorzystali to na grupowy spacer do pobliskiego marketu, zwykła przechadzka, a jednak..
Wtedy bliżej poznałam Niesamowitego. Och, tak, Niesamowity naprawdę jest Niesamowity i ma najlepszą psinę na świecie, chyba każdy mu jej zazdrości. Ale o nim szerzej później, skupmy się na rozkładzie dnia. Skoro o rozkładzie mowa, obiad był dla nas wybawieniem. Szczególnie dla tych, którzy wybierali się w góry.
Nie wiem od czego zacząć.. najprościej od początku, a tym okazała się lokalizacyjna czujność Potencjalnego. Wraz z Psychologiem, prowadzili nas do wejścia, skąd mieliśmy zacząć hard zabawę. Tam mieliśmy szukać naszej inspiracji.
Widok od strony polany, na której mieścił się szlak.
Podejrzewam, że nie przypuszczaliśmy do pewnego momentu, że idziemy czarnym szlakiem. Nasz skład bogaty był w takie postaci jak (od lewej): Blondyneczka, Przystojniaczek, Niesamowity, Potencjalny, Psycholog, jego kobieta → Oczekiwana, obok Wzorowa, z tyłu Filozof, a także… mnie i, no, zgadnijcie, kogo brakuje w tym składzie, kto na początku był w naszej grupie praktycznie niezauważalny, a okazał się być naszym Promyczkiem?
(Tak, tak. Nasza modeleczka po prawej, niejaka panienka w czarnym googlach. Swoją drogą, jak tak patrzę teraz na to zdjęcie.. kochani, strasznie was polubiłam, kiedy znów się widzimy? 😉 )
Nikt w tym pośpiechu nie pomyślał o czymś takim jak napoje, dlatego wejście na górę przypieczętowaliśmy przygotowaniem Potencjalnego.
Uwielbiam to zdjęcie!
Hard zabawa zajęła nam trochę więcej czasu niż przypuszczaliśmy, jednak znaleźliśmy to, czego szukaliśmy – wolności. Wejście na Palenicę nam to umożliwiło, to zdjęcie jest naszą pamiątką, symbolem, czyli tym, czego oczekiwały od nas Mistrzynie. W nagrodę organizatorki urządziły dyskotekę, podczas której mogłam się w końcu wyszaleć.
Od lewej: Silny, Jajcarski, Sympatyczna, Przystojniaczek, Pomocna,
Konkretna, Aniołek, Informatyk, Skrzypaczka i Słynna
Dzień zakończyliśmy krótkim podsumowaniem, podczas którego bliżej poznałam Niesamowitego i dowiedziałam się o jego równie niesamowitych zdolnościach fizjoterapeutycznych.
J. (L.)